Google+ Curly World: Znów o kosmetykach słów kilka

sobota, 12 października 2013

Znów o kosmetykach słów kilka

Jakiś czas temu, gdy jeszcze nie znałam tych wielu wspaniałych stron dotyczących pielęgnacji włosów Afro, szukałam pomocy wydawałoby się u źródeł. Czyli jak się domyślać można u Afrykanek. Do dziś pamiętam moją rozmowę a raczej słynny monolog pani z lokalnego sklepu z afrykańskimi produktami. Wręcz napastliwym tonem wmawiała mi, żebym pod żadnym pozorem nigdy przenigdy nie kupowała dla małej A. kosmetyków przeznaczonych dla dorosłych. grzmiała stojąc z tym wielkim cycem nade mną, ze to zniszczy jej włosy, że ma za delikatne itd i tak dalej. na moje nieśmiałe próby zwrócenia uwagi na fakt, iż wypróbowałam już kilka marek z marnym skutkiem - gromiła mnie jeszcze bardziej.
Przez prawie rok pomna jej słów poszukiwałam kosmetyków przeznaczonych dla grupy wiekowej małej A. Poznałam kilka innych sklepów, salonów fryzjerskich - wszystkie prowadzone przez czarnoskóre kobiety. Tam opisywałam tylko pokrótce czego potrzebuje i podawałam wiek córki. Panie te zawsze wybierały dla mnie produkty z półek oczywiście dziecięcych. Dziś jako, że wybrałam się z córką na zakupy do sklepu znajdującego się niedaleko salonu fryzjerskiego, który bardzo cenię za jakość obsługi i rzetelność prowadzącej, postanowiłam wstąpić z małą A. i zapytać o jakąś odżywkę do spłukiwania do włosów.
Pani wzięła włosy małej A. do ręki (żeby nie było, włoski miała ułożone za pomocą produktów wcześniej mi polecanych zgodnie z wiekiem) i ku mojemu zdziwieniu udała się do półki z kosmetykami dla dorosłych. Na moje pytanie jak to? Przecież mała A. ma dopiero trzy lata. Pani grzecznie mi odpowiedziała, że i owszem mała A. jest bardzo uroczą trzylatka, jednakże jej włosy mają strukturę dorosłego człowieka i aby je ujarzmić należy skorzystać z produktów przeznaczonych dla tej właśnie struktury.
Nie powiem, z jednej strony  miałam poczucie lekkiej satysfakcji, ze jednak się nie myliłam zgłaszając, że produkty dziecięce są jakby za mało wydajne do włosów malej A. Z drugiej jednak strony miałam pewne obawy, bo i skład inny i zapach już nie taki fajny słodziutki. Lecz po wypróbowaniu zakupionych produktów w domu, wiem, że wreszcie znalazłam produkty pomagające radzić sobie z tym szaleństwem małej A. Już po pierwszym nałożeniu widoczna była duża różnica. Wcześniejsze produkty początkowo bardzo natłuszczały włosy małej A. a po paru godzinach były już kompletnie suche, a w dotyku takie powiedziałabym słomowate.  Po zaaplikowaniu nowych produktów, włosy od początku nie były tłuste, troszkę jakby mokre, ale nie tłuste. A po paru godzinach - po całkowitym wyschnięciu, miękkie i naprawdę gładkie.
A teraz nawet sprawdziłam i skręt jest inny. Taki ładny. No normalnie tak jestem zadowolona z tych produktów, że aż mi się buzia uśmiecha.
Warto było wybrać się z małą A. na zakupy.

Ps. Jakby ktoś był zainteresowany nazwami nowych zabytków to w późniejszym czasie dorzucę zdjęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz